wtorek, 28 czerwca 2011

Ato Sushi - recenzja

Wnętrze jest ascetyczne, wręcz surowe – w przeciwieństwie do innych lokali sushi nie znajdziemy tu nawiązań do kultury japońskiej i traktuję to jako atut restauracji, gdyż dzięki temu wyróżnia się pośród innych. Wspomniana asceza bardzo podobała mi się w czarno-białej, nowoczesnej toalecie, nie wiem jednak czy we wnętrzu nie przesadzono z minimalizmem. Jeśli się nie mylę, Ato Sushi zostało otwarte jakieś 3 miesiące temu, dziwi mnie więc podniszczona, rozpadająca się karta (albo to dobry znak, że lokal ma tak dużo gościJ), w której wymienione są dania, ale brakuje napojów. Kelner bardzo sympatyczny – dobrze znał menu i potrafił doradzić. Wybraliśmy philadelphia rolls z łososiem i futomaki z rybą maślaną, do picia – zielona herbata w płatkami wiśni. Dania serwowane standardowo na wspólnej desce, o potrzebie dawania gościom dodatkowych, indywidualnych talerzyków można dyskutować – niby niepotrzebne, ale moim zdaniem mogłyby być.
Tu powinnam przejść do części najważniejszej, czyli oceny smaku, ale z tym właśnie mam największy problem, gdyż kompletnie nie uznaję się za znawcę sushi - najprawdopodobniej sama nie odróżniłabym rodzaju podanej ryby, prawie zawsze wybieram rolki, które smakują dla mnie dobrze, bardzo dobrze albo bardzo, bardzo dobrze. Te smakowały bardzo dobrze, dla mnie tylko nori mogłoby być bardziej miękkie (jak spędzę kilka miesięcy w Japonii, dopiero wtedy będę się wymądrzać na forach). Podsumowując - do Ato Sushi na pewno wrócę. Czekam tylko na czas, kiedy w Łodzi ceny trochę spadną i będę mogła, bez rujnowania domowego budżetu, wybierać sushi na lunch.

1 komentarz:

  1. Oj, dokopałam się do baaardzo starego wpisu :) Ale chętnie skomentuję, bo darzę Ato sympatią. Pierwszy raz trafiłam tam podczas FDS, czyli w maju. Danie festiwalowe było oczywiście z kurczaka, ale zwinięte w rolki i podane z marynowanym imbirem. Delikatne i smaczne, podkręcone mandarynkowym chutneyem. Chłopcy wypróbowali zupę ramen oraz red curry z kurczakiem - obie pyszne i aromatyczne. Do tego wyjątkowe i bardzo przemyślane wnętrze - piękne lampy! Obiecałam sobie, że tam wrócę. No i wreszcie jakoś w listopadzie wypróbowałyśmy z siostrą ofertę lunchową - maki set (w zestawie małe rolki vege z marynowaną dynią, philadelphia z łososiem oraz futomaki z tuńczykiem w tempurze) i zestaw pikantny z drobiowym szaszłykiem w słodko-pikantnej glazurze, do tego zielona herbata i zupa miso. Naprawdę nie znam się na sushi - próbowałam kiedyś różności w Hana Sushi było tak słabo i mdło, że wrażeń wystarczyło mi na długo, brrr...
    No więc w Ato było świetnie - jedzenie pięknie podane, bardzo smaczne, tak dobrze skomponowane, że nie używałam sosu sojowego, obsługa miła. No może fanką zupy miso nie będę, ale zjadliwa. Na rachunku: 62 zł za lekki, ale sycący lunch dla dwóch osób - jak na ceny sushi, chyba znośnie? Od niedawna mają nowe menu - może tym razem będą napoje w karcie? :) Trzeba wypróbować. Pozdrawiam!
    MK

    OdpowiedzUsuń