czwartek, 25 sierpnia 2011

Restauracja Casablanca - recenzja

Do ogródka marokańskiej restauracji Casablanca przy Piotrkowskiej 107 w Łodzi po raz pierwszy trafiłam ze względu na wielce komfortowe krzesła, które w nim stały. Wszak wygoda w sobotni wieczór przy drinku jest niezwykle ważna. Nie zaglądałam nawet do wnętrza lokalu, po prostu usiadłam ze znajomymi i zamówiliśmy drinki. To co najlepiej zapamiętałam z tego wieczoru, to nieustanna konieczność przywoływania obsługi machaniem i okrzykami, ponieważ kelnerki olewały nas dokumentnie. Nie podchodziły do stolika, nie obserwowały ogródka, nie uśmiechały się i generalnie robiły wrażenie, jakby praca stanowiła dla nich wysoce bolesną konieczność.

Na drugim planie wspomnień widzę wnętrze restauracji, które utrzymane jest w marokańskim stylu. Przyciemnione światła, dosyć duszna atmosfera, komfortowe kanapy, niskie stoliki, mnóstwo tematycznych akcentów dekoracyjnych i wszechobecne shishe. Lubię taki klimat i chętnie spędziłaby w lokalu więcej czasu, gdyby nie fakt, że w środku było piekielnie gorąco

Dopiero trzecim z kolei wspomnieniem z wizyty jest wspomnienie jedzenia. Nie byłam zbyt głodna, więc zamówiłam tortillę z hummusem i falafelem. Choć tortilla nie jest raczej marokańską potrawą, to dodatki już jak najbardziej. Hummus był bardzo dobry, falafele jadałam lepsze, ale nigdy w Łodzi, więc nie marudzę. Całość fajnie przyprawiona i naprawdę smaczna, tyle, że chłodna. Moi znajomi zamawiali inne dania (głównie sałatki) i ich wrażenie na temat jedzenia było podobne do mojego - bez szału, ale smaczne.

W tym miejscu powinnam napisać, czy warto ten lokal odwiedzić i wskazać wszystkie jego plusy i minusy. Musiałabym zatem napisać, że generalnie warto tam wpaść ze względu na wystrój i smaczne jedzenie, ale musiałabym dodać, że obsługa jest do niczego. Nie mogę jednak zrobić tego z czystym sumieniem, gdyż przed ukończeniem tej recenzji, zupełnym przypadkiem trafiłam do restauracji Casablanca raz jeszcze. Ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu jakość obsługi zmieniła się diametralnie. Kelnerki podchodziły do naszego stolika, gdy tylko ktoś z nas kończył swojego drinka, pytając, czy mogą podać coś jeszcze. Wystarczyło spojrzeć w ich kierunku, by od razu ruszyły w naszą stronę gotowe służyć pomocą. Były przesympatyczne i wykazywały inicjatywę. Widać jeszcze pewne braki w wiedzy na temat oferowanych potraw, ale mogę to wybaczyć, bo zmiany idą w dobrym kierunku.

Podsumowując - wpadajcie do Casablanki na drinki, piwo i smaczne jedzenie, a jeśli ktoś lubi, to także na shishe (z wiarygodnego źródła wiem, że są warte polecenia). Obsługi nie mogę jednoznacznie ocenić, bo raz była na dwóję, a raz na piątkę z minusem. Ja w każdym razie z całą pewnością dam im kolejną szansę.

środa, 17 sierpnia 2011

Z cyklu Łódzka Kuchnia Regionalna: kapusta z grochem

W wielu łódzkich domach serwowana jako jedno z dwunastu tradycyjnych, wigilijnych dań kapusta z grochem jest nieodłączną częścią lokalnej historii kulinarnej. Jadali ją biedni i bogaci, na co dzień i od święta.

Swoją popularność potrawa zawdzięcza przede wszystkim powszechnej dostępności kapusty. To warzywo łatwe w uprawie i przechowywaniu – wystarczy je zakisić i zawekować, by przetrwało miesiące. Dzięki temu w przeszłości kapusta stanowiła podstawę wyżywienia mieszkańców regionu łódzkiego, którzy chętnie gotowali ją i urozmaicali różnymi dodatkami: grzybami, ziemniakami, cebulą czy wreszcie grochem.

Kapustę w grochem jadano powszechnie w okresie postu, na bożonarodzeniowe i wielkanocne obiady, a także serwowano gościom weselnym. Dziś jada się ją częściej jako dodatek do potraw mięsnych niż danie główne, chociaż wielu miłośników tej potrawy twierdzi, że idealnie nadaje się ona na obiad, kolację, a nawet śniadanie.

Sposób przyrządzania kapusty z grochem nie zmienił się od lat. Choć zdarza się dziś, że kapustę okrasza się skwarkami lub dodaje do niej kiełbasę, to jej postna postać nie uległa większym modyfikacjom. Przepis nie jest skomplikowany, chociaż sam proces gotowania może trwać nawet kilka godzin.

Kiszoną kapustę dusi się z cebulą, tłuszczem i przyprawami (solą, pieprzem, a czasami kminkiem lub majerankiem). Następnie dodaje się do niej ugotowany do miękkości groch – w niektórych wersjach w całości w innych przetarty na papkę. Całość zagęszcza się zasmażką z mąki, masła i wody (najlepiej odciśniętej z kiszonej kapusty). Smacznego!

Opracowane na podstawie Listy Produktów Tradycyjnych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi