Wnętrze jest ascetyczne, wręcz surowe – w przeciwieństwie do innych lokali sushi nie znajdziemy tu nawiązań do kultury japońskiej i traktuję to jako atut restauracji, gdyż dzięki temu wyróżnia się pośród innych. Wspomniana asceza bardzo podobała mi się w czarno-białej, nowoczesnej toalecie, nie wiem jednak czy we wnętrzu nie przesadzono z minimalizmem. Jeśli się nie mylę, Ato Sushi zostało otwarte jakieś 3 miesiące temu, dziwi mnie więc podniszczona, rozpadająca się karta (albo to dobry znak, że lokal ma tak dużo gościJ), w której wymienione są dania, ale brakuje napojów. Kelner bardzo sympatyczny – dobrze znał menu i potrafił doradzić. Wybraliśmy philadelphia rolls z łososiem i futomaki z rybą maślaną, do picia – zielona herbata w płatkami wiśni. Dania serwowane standardowo na wspólnej desce, o potrzebie dawania gościom dodatkowych, indywidualnych talerzyków można dyskutować – niby niepotrzebne, ale moim zdaniem mogłyby być.
Tu powinnam przejść do części najważniejszej, czyli oceny smaku, ale z tym właśnie mam największy problem, gdyż kompletnie nie uznaję się za znawcę sushi - najprawdopodobniej sama nie odróżniłabym rodzaju podanej ryby, prawie zawsze wybieram rolki, które smakują dla mnie dobrze, bardzo dobrze albo bardzo, bardzo dobrze. Te smakowały bardzo dobrze, dla mnie tylko nori mogłoby być bardziej miękkie (jak spędzę kilka miesięcy w Japonii, dopiero wtedy będę się wymądrzać na forach). Podsumowując - do Ato Sushi na pewno wrócę. Czekam tylko na czas, kiedy w Łodzi ceny trochę spadną i będę mogła, bez rujnowania domowego budżetu, wybierać sushi na lunch.